Odchudzanie

W sumie trochę dużo, bo miało być po 600, ale jednak zwiększam do 800 kcal, a potem będę zmniejszać. Wczoraj zjadłam 650 kcal, a wieczorem zrobiło mi się strasznie niedobrze, ręce mi się trzęsły, zawracało mi się w głowie i wgl myślałam, że zaraz zemdleję. A przecież bywało, że jadłam o wiele mniej albo wcale i żyłam. No i zjadłam. Pomaga mi catering w szkole. W sumie wyszło 1100 kcal. Chociaż miałam wielką ochotę jeszcze coś zjeść, ale powstrzymałam się i poszłam spać. Myślę, że to od tabletek, które biorę te zawroty.
Dzisiaj rano grahamka z pomidorem i margaryną. Potem dwie godz. wfu. Przyszłam, zjadłam obiad domowy ( wiem, wiem :/ ) i godzinka na rowerze. Więc myślę, że nie jest źle. Dobrze jednak, że znów jem śniadania, bo przynajmniej nie jestem teraz głodna, a obiad jadłam po 15. Tylko strasznie zgagę mam. Muszę coś sobie na nią kupić. To przez grahamki i tabletki. Kurwa, ja to zawsze muszę coś mieć. Ale chuj, przeżyję i to. Tak więc dzień zaliczam do udanych. Mam ochotę ładnie wyglądać. Jutro chyba wyprostuję włosy do szkoły i ładnie się pomaluję. Podoba mi się pewien chłopak, ale nie zamierzam się zakochiwać. xD W przyszłym tygodniu impreza rodzinna.