Wycieczka to fajny pomysł na spędzenie wolnego czasu. Tego lata nastawiłam się na bardziej aktywny wypoczynek. Uzgodniłam wraz z dziećmi i mężem, że owszem oddamy się słodkiemu lenistwu, ale część czasu przeznaczymy na zwiedzanie. Razem z dziećmi nakreśliliśmy trasę wycieczki. Było mnóstwo zamieszania, bo każdy miał inną wizję. Długo nie mogliśmy opracować wspólnego planu, więc zdecydowaliśmy, że każdy osobno opracuje koncepcję wycieczki. Potem przeczytamy je i wybierzemy najciekawszą trasę. Po pierwszej weryfikacji zwyciężył pomysł męża, była najbardziej dopracowana, rzeczowa i konkretna. Inne odłożyliśmy do szuflady z postanowieniem, że jeszcze kiedyś do nich wrócimy. Zaakceptowanie Brazylia wyprawy zostało dokonane przez całą rodzinkę, bez wyjątku wszyscy ochoczo zatwierdzili taki plan. Pozostało tylko wyznaczenie terminu. Zdecydowaliśmy się na początek tego miesiąca i daliśmy sobie trochę czasu na załatwienie wszystkich swoich spraw. Następnego dnia rano mąż wykupił lotnicze bilety. Teraz już nić nie stało na przeszkodzie, czekaliśmy tylko na ustalony wcześniej termin. Za 6 dni pojechaliśmy na lotnisko i urzeczywistniliśmy podróż w nieznane, otwarci i ciekawi na czekające nas przyjemności. Po paru godzinach dolecieliśmy do celu. Jeszcze w samolocie, kiedy podchodziliśmy do lądowania byliśmy zachwyceni, pejzaż był tak fantastyczny, że chętnie pokrążylibyśmy nad wyspą parę razy. Po opuszczeniu samolotu, zobaczyliśmy czekające na nas na płycie lotniska, młode dziewczyny z wieńcami na szyjach witające i pozdrawiające nas łamaną angielszczyzną. Wszyscy otrzymaliśmy wieniec zrobiony ze świeżych egzotycznych kwiatów. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że trafiliśmy do raju, w którym czeka nas cudowny wypoczynek i stosownie wcześniej kupimy bilet lotniczy. I nie pomyliliśmy się, tak właśnie było.