Fajnym pomysłem na spędzenie urlopu była wycieczka. W ten urlop przygotowałam się na aktywny wypoczynek. Postanowiłam wraz z rodziną, że owszem oddamy się słodkiemu lenistwu, ale część czasu przeznaczymy na zwiedzanie. Najpierw wspólnie obmyśliliśmy trasę wycieczki. Trochę przy tej okazji było zamieszania, gdyż niemal każdy z nas miał inny pomysł. Nie mogliśmy opracować wspólnego planu, więc zdecydowaliśmy, że każdy wymyśli swój program wycieczki. Później przejrzymy wszystkie i wytypujemy najciekawszą trasę. Po pierwszej weryfikacji zwyciężył pomysł męża, była szczegółowa zawierająca wiele istotnych w podróży detali, rzeczowa i konkretna. Inne włożyliśmy do szuflady z postanowieniem, że jeszcze kiedyś do nich wrócimy. Zaakceptowanie Kenia wyprawy zostało dokonane przez całą rodzinkę, bez wyjątku wszyscy skwapliwie zatwierdzili taki plan. Pozostało tylko wyznaczenie daty wyjazdu. Zdecydowaliśmy się na początek tego miesiąca i daliśmy sobie trochę czasu na pozamykanie wszystkich swoich spraw. Nazajutrz rano mąż wykupił promocje lotnicze. Teraz już nić nie stało na przeszkodzie, czekaliśmy tylko na ustalony wcześniej termin. Za 6 dni pojechaliśmy na lotnisko i rozpoczęliśmy podróż w nieznane, otwarci i ciekawi na czekające nas przygody. Lot trwał parę godzin. Jeszcze w samolocie, gdy podchodziliśmy do lądowania byliśmy zachwyceni, widoki były tak piękne, że chętnie pokrążylibyśmy nad wyspą kilka razy. Po opuszczeniu samolotu, zobaczyliśmy stojące na płycie lotniska, młode dziewczyny z wieńcami na szyjach witające i pozdrawiające nas łamaną angielszczyzną. Wszyscy otrzymaliśmy wieniec zrobiony ze świeżych egzotycznych kwiatów. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że trafiliśmy do raju, w którym czeka nas wspaniały wypoczynek i stosownie wcześniej kupimy bilet lotniczy. I nie pomyliliśmy się, tak właśnie było.