Swego czasu padł strach na prywatne szkoły języków obcych i ich uczniów. Mianowicie rząd III RP (rzekomo liberalny) postanowił powiększyć stawkę VAT – z obniżonej do bazowej (wtedy 22, dzisiaj już 23 procent). Czymś oczywistym jest, że tego typu działanie owocowałoby podwyższeniem cen lekcji, a także zahamowaniem rozwoju konkurencji. Ostatecznie z pomysłu się wycofano jednakże wprowadzono pewne głupie przepisy, jakie z liberalizmem nie mają nic wspólnego.
Jeżeli szkoła językowa Sosnowiec nie zamierza odprowadzać haraczu VAT w wysokości dwudziestu dwóch procent (a żadna przecież nie chce, dlatego że będzie mniej konkurencyjna) to jest zmuszona postarać się o odgórną akredytację. Oznacza to, że jakieś biurwy będą kontrolować czy dana szkoła jest porządnie przygotowana, czy spełnia jakieś tam standardy, posiada specjalistów itp. Oczywiście całe to poświęcenie dla dobra Polaków. W praktyce jednak jest to jeszcze jedna durna ingerencja w gospodarkę, która da wyłącznie opłakane efekty. Normalnie to kontrahenci oceniają czy na przykład jakiś kurs dla firm Sosnowiec spełnia ich oczekiwania, czy nie. Jeżeli firma jest porządna, to się rozwija, a jak jest kiepska, to upada. Rynek sam się oczyszcza i nie nie są tu potrzebne działania państwowe. Ponadto podwyższone ceny i utrudnienia sprawią, że nowym markom będzie trudniej utrzymać się na rynku. Jeżeli więc pragniesz w tym POronionym państwie przyswoić sobie angielski Sosnowiec, to musisz wiedzieć, że, że Twój ukochany rząd dba o to, żebyś nie miał zbyt prosto.