Mikrodermabrazja – ta dość obco brzmiąca nazwa kryje w sobie znany od tysięcy lat lub jeszcze dłużej skuteczny sposób mycia różnych powierzchni. Z dobry skutkiem stosowany od wieków do przywracania blasku brudnym ścianom, podłogom, samochodom. Bierze się wąż z wodą pod ciśnieniem i pryska na brud, który śpiesznie odrywa się od powierzchni. No tak niemniej jednak każda Pani posiada w domu wodę i szlauch.
Po co miałaby przychodzić do przybytku zwanego salon kosmetyczny i płacić 200 zł na przykład za zwykłe pryskanie wodą. Profesjonaliści od marketingu kosmetycznego (development) wymyślili więc trudną i drogo brzmiącą nazwę mikrodermabrazja. Co dokładnie oznacza można poczytać w poradnikach. Płucze się nie wodą lecz kryształkami a nośnikiem kryształków w większości wypadków niż wodastosowane może być powietrze albo tlen po ciśnieniem (woda bowiem wysusza – niemniej jednak jest to paradoks – woda która suszy)
W każdym razie o wiele bardziej radykalną możliwością – nie stosowaną w kosmetyce – może być piaskowanie zardzewiałych lub zanieczyszczonych powierzchni (w wielu sytuacjach metalowych) w celu przygotowania ich do następnej obróbki, malowania albo galwanizacji. Salon kosmetyczny zaprasza