Nie ma fajniejszego klienta niż ten, który wybrał nas ze względu na wyjątkowe i niepowtarzalne zdjęcia.Te które robiliśmy wcześniej, np. ich znajomym, rodzinie, ale także te publikowane przez nas w galeriach na www. Konkurencja jest ogromna, pierdylion wyników wyszukiwania przez Google, oferty bardzo rożne, gdyby brać pod uwagę tylko dwie pierwsze kategorie klientów szanse były by marne.
O ile formę zdjęć można spokojnie dogadać wcześniej, choć wiadomo, że każdy fotograf ma (powinien mieć) swój styl pracy (który klient w momencie wyboru danego delikwenta na podstawie folio akceptuje) to niewykonalnym wydaje się sprostanie wymaganiom list takich jak tutaj: albo tutaj, które są ślepymi kalkami list, które na zachodzie są bardzo popularne…
Na szczęście zdarzają się tacy, którym zależy na czymś wyjątkowym i którzy widzą różnicę Z takimi osobami wystarczy dogadać termin (- Uff! wolny), cenę (- Może jakiś rabat?) i potwierdzić wszystkie ustalenia niedługo przed imprezą. Nie ma wtedy problemów typu: że mało zdjęć, że czarno-białe, że krzywe, że nie wszystko ostre, że brak na nich stryjecznego wujka ze strony babki i zdjęcia z kuzynostwem…
Słowo klucz w tym wypadku to właśnie „na zachodzie” gdzie cała tradycja ślubna a w związku z tym i zdjęcia wyglądają zgoła inaczej niż u nas. Dość odważnie nawet zaryzykuję stwierdzenie, że rytm takich przyjęć podporządkowany jest często pod fotografa, za którego zapłaciło się ciężkie pieniądze, po to by zdjęcia z tego dnia były dla nas i naszych gości pamiątka na wiele lat. Począwszy od oprawy całej uroczystości w przestronnych i jasnych pomieszczeniach, często na świeżym powietrzu, poprzez zunifikowane wizualnie druhny i drużbów, aż po rezerwacje czasu na dokumentacje tego wszystkiego. Tam wszyscy goście wiedzą o co chodzi, nie ma problemów z naganianiem kogoś do zdjęcia grupowego, każdy znajdzie czas i chęci na zdjęcie z parą młodą, nikt nie ma góry pretensji, że para czy drużbowie/świadkowie znikną na godzinę czy dwie z imprezy na symboliczny plener.
U nas jest, a w najlepszym wypadku bywa inaczej, więc wymyślanie takich list, a później o zgrozo egzekwowanie ich od fotografa jest bez sensu. Bez sensu dla tego, że jeśli zatrudniliście profesjonalistę,
on doskonale wie gdzie trzeba być i kiedy, nawet jeśli ominie jakiś punkt programu, to złapie wiele innych momentów, które dużo lepiej opiszą klimat tego jedynego dnia, niż sztampowe kieliszki przewiązane wstążka, obrączki na tacy, czy o zgrozo, wygląd zaplecza kuchennego.