„Dzieło życia Leonarda da Vinci przedstawia dzisiaj, po czterech wiekach od czasu swego powstania, widok wandbilder olbrzymiej świątyni w ruinach” – pisał Staff. Na dzieło malarskie monumentalnej ruiny składa się nie na odwrót ich oryginalne rozproszenie zaś nieusystematyzowanie, chociaż oraz efekty upływu czasu i różnorodne zabiegi, jakim poddawano jego obrazy w przeszłości. Forma, w jakim są chwilowo eksponowane, właściwie niesłychanie od czasu do czasu odbiega od chwili oryginalnych zamierzeń, iż chciałoby się postawić pytanie, parafrazując jego słowa: Leonardo, po byt się no trudził?
Żaden ze słynnych kobiecych portretów Leonarda nie przetrwał aż do naszych czasów w swym pierwotnym stanie. Farby, którymi zostały namalowane, zmieniły się – niektóre pociemniały, inne stały się nadmiernie przezroczyste. Powierzchnie pokryły się gęstą siatką spękań. Blisko nieuchronnych, związanych spośród w lot czasu procesów starzenia się materiałów, obrazy poddańczy plus interwencjom wykonanym na angaż dawnych właścicieli.
Zieleń w „Portrecie Ginevry Benci” (obecnie National Gallery of Art w Waszyngtonie) zamieniła się w wyniku zmian chemicznych w upadły anioł brąz, ponadto dzieło malarskie został przycięty u dołu (były w ową stronę namalowane ręce młodej kobiety). Natomiast pokaz Mony Lisy obcięto opodal bocznych krawędzi, w rzeczy samej, że brakuje w tym momencie kolumn loggii, w której siedziała. Przestrzenne dalszy plan w krakowskim „Portrecie damy z gronostajem” (Cecylii Gallerani) pokryto czarną farbą. http://www.einzigartigeinnenraeume.de
Obecny powierzchowność Leonardowskich kobiecych portretów: Ginevry Benci, Cecylii Gallerani oraz signory Giocondy, jest skutkiem tego w dużym stopniu wynikiem zmian chemicznych, dawnych restauracji, decyzji poprzednich właścicieli, tudzież także polityki muzeów.
„Portret Ginevry Benci” został poddany konserwacji pod dosyć tego ubiegłego wieku, acz „Mona Liza” i „Portret damy spośród gronostajem” jawią się jako relikty dziewiętnastowiecznego jeszcze gustu. Giocondy nuże w pewnym sensie nie bodajże spod grubych warstw barwionego, złocistego werniksu (tzw. galeryjnego tonu), którym w XIX natomiast na początku XX w. pokrywano stare obrazy. „Dama z gronostajem” jest „uwięziona” za sprawą domalowane około postaci czarne tło, które na początku XIX w. zastąpiło oryginalne, szarobłękitne, otulające modelkę światłem tudzież przepełnione powietrzem, natomiast mało tego schowana pod spodem matowym, brudnym werniksem.